Wyprawa do Paryża czyli Sainte Chapelle, anioły Chagalla i Dama z jednorożcem

Maturalna grupa francuska z Nowowiejskiej ruszyła na podbój Paryża w drugim tygodniu października. Nasz hotel na skraju dzielnicy Marais jest o rzut beretem od bramy św. Marcina przez którą poselstwo polskie, przybrane w sobolowe kołpaki, w pięćdziesięciu złoconych poczwórnych karocach, jechało jesienią 1573 roku ofiarować tron Polski Henrykowi Walezemu, wzbudzając zachwyt Paryżan. My wybraliśmy skromność i bezpretensjonalność: pod hotel podjechaliśmy dwoma Uberami, bez złoceń.
Zaczęliśmy od średniowiecza. Spacer po Marais z opowieścią o Templariuszach inspirowaną Herbertem; potem zachwycająca Sainte Chapelle, słoneczny relikwiarz z kamienia i szkła, spełniony sen króla Ludwika Świętego; wreszcie Musée de Cluny z pięknymi Madonnami, scenami z historii świętej zaklętymi w krysztale (akurat trafiliśmy na wystawę czasową) i urzekającą Damą z jednorożcem (dla mniej zorientowanych – jest subtelna różnica między Damą z jednorożcem a Damą z łasiczką, niczego żadnej z dam nie ujmując).
Aby łyknąć trochę au préalable z atmosfery absolutyzmu (wszak nie wiadomo co nas czeka po wyborach) a także pokłonić się cieniom żony Ludwika XV, wybraliśmy się do Wersalu. Generalnie – rozczarowanie. Chociaż komnaty prywatne tegoż władcy, niczego sobie. Przy okazji warto odnotować większą otwartość potomków Gallo-rzymian i Franków na barbarzyńskie języki Słowian zza Łaby: pani przewodnik nie mówiła o królowej Marie „Lechzęska” (zgodnie z klasyczną wymową francuską) ale artykułowała coś na kształt „Leczyńska”. Wyraźny postęp.
Oczywiście byli też impresjoniści, incontournables. i Chagall z pięknymi rysunkami do Ognistego ptaka Strawińskiego (akurat wystawa w Centre Pompidou) i freskiem wewnątrz kopuły Opéra Garnier (dla piszącego te słowa jedyny powód, poza rzecz jasna samą muzyką, do zobaczenia wnętrz Opery paryskiej, ale tu się pięknie różniliśmy z Uczestniczkami wyjazdu).
I jeszcze bardzo miłe odkrycie, że Hôtel de Monaco, siedziba naszej Ambasady w Paryżu, którą zwiedziliśmy w towarzystwie Pana Ambasadora, ma wnętrza piękniejsze od Wersalu (jest też klasycyzm współgrający z barokowo-rokokowym bogactwem, ale jakby bardziej stonowanym, nie nachalnym…). I piękne parkiety, których nie uświadczysz w Wersalu. Dorzućmy jeszcze opowieść Pana Ambasadora o francuskim systemie Grandes Écoles, i dzień mogliśmy uznać za spełniony.
A potem już tylko jazda na lotnisko Roissy z lekkim stresem, czy zapowiedziane na ten dzień strajki, przez post-komunistyczną centralę CGT, dotkną też metra, kolei i kontrolerów lotu na naszym lotnisku. Ale nie dotknęły. Cela dit, piękny sukces i podziękowania dla Wszystkich w Dwójce, Uczestniczek i ich Rodziców, bez których ten wyjazd nie doszedłby do skutku.

(tekst: Paweł Wołowski; zdjęcia: autor nieznany, Katarzyna C., Helena W.)

WRÓĆ DO AKTUALNOŚĆI